Jeden z najważniejszych festiwali jazzowych w Polsce i Europie – Jazzowa Jesień w Bielsku-Białej rozpoczął się koncertem Dino Saluzziego i jego zespołu. Zakończył koncertem jazzu tradycyjnego.
15 listopada – Dino Saluzzi
Bielski festiwal oficjalnie otwarli prezydent miasta Jacek Krywult oraz dyrektor artystyczny Jazzowej Jesieni Tomasz Stańko. Prezydent dziękował za niezwykłą festiwalową promocję miasta i owocną współpracę, jednocześnie anonsując niewielką zmianę w programie. Tomasz Stańko mówił, że tegoroczy festiwalowy program układał przede wszystkim pod kątem znakomitej muzyki, mniej zwracając uwagę na „nazwiska”. A potem na scenie pojawili się się muzycy z Argentyny (owacyjnie powitani przez widownię) i …zapowiadana przez prezydenta niespodzianka. Był nią Tomasz Stańko, który niespodziewanie zagrał z zespołem piewszy utwór. Jego trąbka znakomicie wpasowała się w chrakterystyczny południowoamerykański klimat. Dino Saluzzi, to wirtuoz bandeonu, rodzaju niewielkiej harmonii, używanego do grania tanga. Wirtuozem tego instrumentu był argentyńczyk Astor Piazzolla, stąd porównania obu muzyków. Dino Saluzzi Group, jak mówił sam lider zagrali w Bielsku-Białej ostatni koncert swojej europejskiej trasy. Dzień później planowali powrót do Buenos Aires. Był to koncert który niezwykłym klimatem zauroczył publiczność. Tradycyjnie brzmiące, klimatyczne dźwięki, fantastyczna gitara, pulsujący bas, egzotyczne, rozbudowane instrumenty perkusyjne i saksofon tenorowy oraz oczywiście nadający muzyce egzotycznego klimatu, grający na bandeonie lider formacji. Nic dziwnego że muzyka wzbudziła entuzjazm widzów i owacje na stojąco.
16 listopada – Food, Avishai Cohen Quartet
Drugi wieczór z jazzem w Bielsku-Białej to dwa bardzo różne projekty. Na dobry początek norwesko-brytyjski, wypełniony elektroniką i brzmieniami saksofonu Food. Drugi koncert tego wieczoru, to świetnie przyjęty przez publiczność Avishai Cohen – trębacz, wschodząca gwiazda nowojorskiej sceny jazzowej.
17 listopada – Jacob Bro, Tomasz Stańko
Muzycy ustawieni kameralnie, bardzo blisko siebie – to było pierwsze wrażenie z koncertu tria Jacoba Bro. Duńczyk Jacob Bro proponował bardzo zróżnicowane dźwięki gitary – przestrzenne czyste brzmienia mieszały się z elektronicznymi eksperymentami – na przykład dźwiękami organów. Zmieniało się też brzmienie całości, od spokojnego, po dynamiczne i rozimprowizowane. Publiczność podziękowała im gromkimi brawami. Niestety muzycy nie dali sie juz namówić na bis.
Potem nastąpił tradycyjny element Jazzowej Jesieni, czyli koncert Tomasza Stańko. Tradycyjnie też, dyrektora artystycznego festiwalu zapowiedziała córka. Mówiła, że tato jest jak drzewo, sięgające korzeniami coraz głębiej, jednocześnie gałęziami szukające nieba. Razem ze swoim nowojorskim kwartetem zaprezentowali materiał przygotowywany na nową, ECM-owską płytę, która ma się ukazać wiosną 2017 roku. Znakomici muzycy, fenomenalnie zgrani ze sobą, sprawili że Tomasz Stańko mógł pokazać pełnię swoich możliwości, a publiczność zapamięta ten koncert na długo.
18 listopada – Craig Taborn, Michael Formanek – Ensemble Colossus.
Prestiżowy magazyn Downbeat okrzyknął go „wizjonerem nowej fali”. Te opinie mogła zweryfikować na żywo publiczność Jazzowej Jesieni. On sam mówi „Wiele z moich zainteresowań skupia się na rozszerzaniu granic, w których można tworzyć… Musi zostać wiele powiedziane, by przekroczyć muzyczne konieczności w opowiadanej historii.“ W Domu Muzyki Craig Taborn wystąpił sam, skupiając uwagę publiczności na sobie i swojej grze. Zagrał wysublimowany, trudny w odbiorze koncert.
Dla odmiany, w czasie drugiego koncertu na scenie pojawiło się aż 19 muzyków, pod wodzą doskonale znanego w Bielsku-Białej Michaela Formanka. Wyraziste brzmienie jego kontrabasu nadawało puls całej orkiestrze. Ensemble Kolossus to współczesne spojrzenie – interpretacja big bandu. Jest to muzyka nowoczesna, ale z zachowaniem całego bogactwa jakie niesie ze sobą brzmienie jazzowej orkiestry. Taka też byłą muzyka, która brzmiała tego wieczoru – trudna do sklasyfikowania, chwilami sięgająca do big-bandowej tradycji jazzu, chwilami zbliżająca się do muzyki współczesnej. Bielskiej publiczności trafiła do gustu. To kolejny koncert Jazzowej Jesieni, kończący się owacją na stojąco.
19 listopada – Vijay Iyer, Wadada Leo Smith
Wyjątkowy, międzypokoleniowy duet pojawił się na scenie Domu Muzyki. Pianista i kompozytor – Vijay Iyer, syn tamilskich emigrantów do Stanów Zjednoczonych oraz Wadada Leo Smith, grający na trąbce, starszy o 3 dekady od swojego muzycznego partnera. Ten pierwszy wielokrotnie nominowany do najbardziej prestiżowych nagród muzycznych, ten drugi – wielka postać free-jazzu i awangardy. Wspólnie zaprezentowali fantastyczną muzykę, chwilami opartą na elektronicznych rytmach, chwilami w pełni akustyczną. Vijay grał na fortepianie, elektrycznych organach oraz obsługiwał elektroniczne podkłady. Ten koncert śmiało można nazwać jednym z najważniejszych festiwalowych wydarzeń tego roku.
20 listopada – Paul Jones and Digby Fairweather Half Dozen
Tradycyjnie na koniec festiwlu zabrzmiała klasyczna, wypełniona radością grania i zabawą odmiana jazzu. W wypadku tegorocznych gości z Anglii wzbogacona o dużą dawkę muzyki z lat 40, 50 i 60, przede wszystkim rhythm and bluesa. Całość prowadził Digby Fairweather – znakomity muzyki i animator brytyjskiego jazzu i bluesa. Uwagę skupiał na sobie także Paul Jones, znany miłośnikom gatunku z topowych formacji sprzed kilkudziesięciu lat (m.in. Manfred Mann i Blues Band). Mocnym głosem śpiewał stare standardy i znakomicie grał na gitarze. Publiczność jak zwykle na „jazzie tradycyjnym” bawiła się świetnie. NIespodziewanie koncert miał swoją kontynuację w holu Domu Muzyki, gdzie artyści rozdawali autografy, a Digby grał dla licznej widowni na trąbce. W ten sposób zakończyła się 14 edycja Jazzowej Jesieni w Bielsku-Białej.