Jubileuszowo, romantycznie, jazzowo – zakończyła się XX edycja Jazzowej Jesieni w Bielsku-Białej. Festiwal trwał 4 dni, a publiczność mogła posłuchać 7 koncertów.
To już po raz 20. najlepsi jazzmani z całego świata zjeżdżają do Bielska-Białej, żeby zaprezentować swoją muzykę w Bielskim Centrum Kultury. Tegoroczny Festiwal otwarły Małgorzata Chełchowska-Rak – dyrektor BCKu i Anna Stańko – dyrektor artystyczny Jazzowej Jesieni.
To już po raz 20. najlepsi jazzmani z całego świata zjeżdżają do Bielska-Białej, żeby zaprezentować swoją muzykę w Bielskim Centrum Kultury. Tegoroczny Festiwal otwarły Małgorzata Chełchowska-Rak – dyrektor BCKu i Anna Stańko – dyrektor artystyczny Jazzowej Jesieni.
Na początek mocno związany z Tomaszem Stańko, jego imiennik – Tomasz Dąbrowski. Był uczniem mistrza Stańko, w Bielsku-Białej zagrał na jego trąbce, jego kompozycje oraz utwory z debiutanckiego albumu „The Individual Beings”, jemu poświęconego. Rozbudowana sekja rytmiczna zdwom perkusistami i wyraziście brzmiącym kontrabasem oraz świetny Grzegorz Tarwid na fortepianie i moogu stanowili mocną bazę pod popisy trębacza i saksofonistów. Lider opowiedział o wzruszeniach wiążących się z tym, że może stać na scenie BCK. Wspominał, że dorastał wraz z festiwalem, słuchając opowieści o tuzach jazzu występujących w Bielsku-Białej. Bardzo udany, ciepło przyjęty koncert na początek festiwalu.
Tuż przed koncertem Bobo Stenson Trio nadeszły złe wieści, że muzycy formacji znakomitego szwedzkiego pianisty zachorowali, a lider wystąpi z solowym recitalem. Bobo Stenson świetnie wypełnił brzmieniową przestrzeń poruszając się gdzieś między jazzem a klasyką. Oczarował skupioną na pięknych dźwiękach widownię.
W piątek drugi dzień Jazzowej Jesieni, z projektem Arvo Pärt ETC oraz Avishai’em Cohenem.
Na początek na scenie pojawili się Marcin Masecki i Grzegorz Tarwid, grając na instrumentach klawiszowych pełną, pięcioczęściową mszę, zastępując partie wokalne głosem instrumentu. Wkrótce dołączyli do nich Lutosławski Quartet i Anna Lobedan. To był wieczór w klimacie bliższym klasyki niż jazzu, pokazujący muzykę Arvo Parta oraz jego inspiracje. Spokojny, wyciszony, kontemplacyjny. Po nich na scenie pojawił się chyba najbardziej oczekiwany muzyk tej edycji Festiwalu – Avishai Cohen. Cudowny koncert prezentujący najnowszą muzykę trębacza z Izraela zadowolił wszystkich fanów jazzu.
W sobotni wieczór na Jazzowej Jesieni zagrali Nik Bärtsch’s Mobile oraz Paweł Mykietyn / Royal String Quartet.
Pianista ze Szwajcarii dał prawdziwy popis, który zachwycił większość widowni. Rytmiczne granie nawiązujące trochę do rocka progresywnego i instrumentaliści bardziej grający zespołowo niż solowo. Dobrym określeniem jego sztuki jest „ritual groove music” (w wolnym tłumaczeniu: muzyka rytualnego rytmu) – tak określa ją Nik Bartsch. Koncert rozpoczął się z kilkunastominutowym opóźnieniem, co zważywszy na okoliczności można określić jako „zaledwie” kilkunastominutowe opóźnienie. Zespół nie mógł wylądować na lotnisku w Krakowie, został przekierowany do Katowic i czekał na swoje bagaże przez kilkadziesiąt minut. Ekipa techniczna Festiwalu odebrała ich z nowej lokalizacji. Nie było bisu (pomimo owacji na stojąco), co Nik tłumaczył spóźnieniem i kolejnym tego wieczoru festiwalowym koncertem. Za to w foyer BCK, przez kilkadziesiat minut rozdawał autografy i rozmawiał z fanami.
Drugi koncert tego wieczoru, to muzyka Pawła Mykietyna zagrana najpierw solo, a potem przez cały Royal Strong Quartet, która przybliżyła fanom jazzu pejzaże muzyki klasycznej.
W niedzielny wieczór ostatni festiwalowy koncert – Stańko na głosy. Niezwykłe połączenie refleksji Tomasza Stańko o muzyce i życiu z brzmieniem DJ-a Envee’ego, bielskich muzyków Jana Pieniążka i Kasi Pietrzko oraz dźwiękami saksofonu Macieja Obary i basu Pawła Stachowiaka. To było rewelacyjne zakończenie bielskiego festiwalu. Każdy z muzyków zasługuje na odrębną pochwałę. Razem stworzyli niezwykły spektakl muzyczny. Do tego przemyślenia Tomasza Stańko o życiu, śmierci, przemijaniu i porządku wszechświata.